Muzeum Dyplomacji i Uchodźstwa Polskiego

Czwartek, 21 listopada 2024

Wanda z Dmowskich Poznańska
(23 VII 1898 - 4 VI 2003)

Ujęła mnie skromnością, bogactwem wewnętrznym i szczególnym rodzajem dostojeństwa. Poznałem Wandę Poznańską na wiosnę 1997 r., dzięki doktorowi Krzysztofowi Kiszkielowi - emigrantowi polskiemu w Kanadzie. Miała wtedy prawie 100 lat.

Doskonale odtwarzam w pamięci pierwsze nasze spotkanie w Jej prawdziwie polskim domu, położonym przy cichej montrealskiej ulicy na skraju kipiącego zielenią parku, który ożył po długiej i srogiej kanadyjskiej zimie.

Już podczas pierwszego spotkania zadziwiła mnie głęboką erudycją, doskonałą pamięcią, z pokładów której wydobywała fakty niezwykle ważne dla historii Polski i Europy. Często przedstawiała wiele szczegółów, które nie były zapisane dotąd w podręcznikach historii. Była i pozostanie w mojej pamięci wspaniałą Polką, której dane było żyć w trzech stuleciach. Urodziła się bowiem pod koniec XIX wieku (23 lipca 1898 r.), przeżyła aktywnie cały wiek XX i weszła jako doświadczona osoba w XXI stulecie, którego szybki rozwój cywilizacyjny podziwiała, ale niekiedy Ją męczył, a nawet porażał. Często mówiła, że już nie pasuje do tej nowoczesnej techniki, do tej pogoni za sukcesem, pieniędzmi i sławą. Bolała nad tym, że wielu członków jej rodziny odeszło, że najbliższe przyjaciółki i szerokie grono polskich emigrantów, skupionych wokół Jej gościnnego domu przeszło już na tamtą stronę. -Ja mam już 104 lata, więc kto tak długo żyje?- - mawiała.

Tak jak całe swe bogate i utkane problemami lata, szczęśliwie przeżywała Jesień swego życia. Otoczona miłością jedynej córki Magdaleny, przyjaźnią tych, którzy jeszcze pozostali, a szczególnie emigrantów polskich młodszego pokolenia. Każde Święta spędzała w ich gronie. Lubiła cotygodniowe spotkania z przyjaciółkami, gdy po kilka godzin grały w brydża. Nie gardziła przy tym lampką dobrego wina. Jeszcze tak niedawno w rozmowach telefonicznych, które odbywaliśmy systematycznie, ożywiała się, gdy opowiadała o tym, że ciągle zasiada do stolika brydżowego i chyba wcale nieźle licytuje, gdyż przyjaciółki nie mają do Niej jeszcze żadnych pretensji z tego powodu.

20 lutego 2002 r. na posiedzeniu kolegium rektorsko-dziekańskiego Akademii Bydgoskiej im. Kazimierza Wielkiego prof. Adam Sudoł referował wniosek o nadanie honorowego obywatela Bydgoszczy dla Wandy Poznańskiej. Szkoda, że sprawy formalne przesunęły się o kilka miesięcy i Wanda Poznańska nie doczekała tego zaszczytnego tytułu.

Zmarła spokojnie, tak jak żyła - nad ranem w czasie snu 4 czerwca 2003 r. Zabrakło ponad miesiąca, a skończyłaby 105 lat. Już przygotowywaliśmy w Muzeum Dyplomacji i Uchodźstwa Polskiego Akademii Bydgoskiej specjalne życzenia z okazji tych szczególnych Urodzin.

Pani konsulowa Wanda Poznańska była prawdziwym świadkiem historii Polski i Europy. Kiedy po latach rozbiorów zaczęliśmy cieszyć się wolnością, którą przyniósł nam 1918 r., Wanda Poznańska, jako młoda dziewczyna, biegle władająca kilkoma językami obcymi, a przede wszystkim doskonałym opanowaniem stenografii, została zatrudniona w rodzącym się polskim parlamencie - w biurze stenograficznym. Spisywała więc dokładnie długie i ożywione obrady polskiego Sejmu i Senatu, była na posiedzeniach rządów II RP, zabierano Ją jako stenografistkę i sekretarkę na ważne konferencję tamtych lat, odbywające się poza granicami Polski. Uczestniczyła od początku aż do 18 marca 1921 r. w wielomiesięcznych rokowaniach, zakończonych podpisaniem traktatu ryskiego. Już wtedy poznała wytrawnego znawcę prawa międzynarodowego - doktora Karola Poznańskiego, który przez sześć kolejnych lat usilnie zabiegał o Jej rękę.

Na wiosnę 1922 r. towarzyszyła późniejszemu prezydentowi niepodległej Rzeczypospolitej Gabrielowi Narutowiczowi i polskiej delegacji biorącej udział w słynnej europejskiej konferencji ekonomicznej w Genui.

Długo opowiadała o tym, nie kryjąc emocji i oburzenia, jak zaskoczyła Ją wieść o zbrodniczym zamachu na życie prezydenta w warszawskiej Zachęcie w grudniu 1922 r. Wandzie Dmowskiej przypadł wtedy trudny obowiązek pisania stenogramu podczas jednodniowej rozprawy przed warszawskim sądem przeciwko Eligiuszowi Niewiadomskiemu - zabójcy pierwszego Prezydenta niepodległej Rzeczypospolitej.

Mord na prezydencie oceniała jako najbardziej okrutną i ohydną zbrodnię polityczną w dziejach Polski. Nie kryła wzruszenia Pani Konsulowa, kiedy po 75 latach od tamtych pamiętnych, bo pierwszych miesięcy niepodległości Polski, brała do ręki wydrukowany stenogram przywieziony Jej w prezencie z Bydgoszczy. Nie widziała go nigdy przedtem i nawet nie przypuszczała, że kiedyś zobaczy swój stenograficzny rękopis i późniejszy maszynopis w formie drukowanej.

Wanda Poznańska wraz z mężem (zmarł w 1971 r. i spoczywa w Londynie) znali Józefa Piłsudskiego i uwielbiali Go przez całe życie. Znali osobiście wszystkich najważniejszych polityków niepodległej Rzeczypospolitej, gościli w swoim domu kardynała Augusta Hlonda. Karol Poznański do końca swych dni przyjaźnił się w Londynie z gen. Władysławem Andersem, który był Jego gimnazjalnym kolegą i przy każdej okazji nie szczędził komplementów Pani Wandzie. Nagranie mowy Generała, wygłoszonej podczas Jubileuszu Karola Poznańskiego w Londynie, znajduje się w zbiorach Muzeum Dyplomacji i Uchodźstwa Polskiego i jest chętnie prezentowane gościom odwiedzającym placówkę.

Wanda Poznańska i Jej córka Magdalena Poznańska-Shultz, która opłakuje śmierć ukochanej Matki, w 1997 r. przekazały w Kanadzie - ówczesnej Wyższej Szkole Pedagogicznej wspaniały dar - dokumenty i pamiątki rodzinne z ich domowego archiwum. W testamencie później sporządzonym zapisały uczelni także historyczne meble oraz kolekcję obrazów i grafiki. W ten sposób dar rodziny Poznańskich dał początek Muzeum Dyplomacji i Uchodźstwa Polskiego w Bydgoszczy. Decyzja Wandy Poznańskiej spowodowała, że wielu rodaków z całego świata poszło Jej śladem i dzięki temu Muzeum wzbogaca się o kolejne zbiory. Są wśród nich cenne rękopisy, dokumenty, mundury wojskowe i księgozbiory.

Wanda Poznańska była szczęśliwa, że w jesieni swego życia, poprzez decyzję o przekazaniu do Bydgoszczy rodzinnych pamiątek, tak bardzo związała się z miastem nad Brdą i ukochaną Wisłą.

Upływające miesiące i pogarszający się stan zdrowia oddalały Wandę Poznańską od przyjazdu nad Brdę. O Bydgoszczy wiedziała wiele, chociaż nigdy tu nie była. Przesyłaliśmy na Jej ręce wszystko to, co ukazało się o naszym mieście, przeżywała bardzo wizytę Ojca Świętego w Bydgoszczy, żyła na bieżąco problemami miasta. Ukochała je do tego stopnia, że na rok przed śmiercią wyraziła wolę, by Jej prochy mogły zostać złożone w Bydgoszczy. Pragnęła spocząć blisko pamiątek, które otaczały Ją przez całe życie, a teraz znajdują się w Muzeum Dyplomacji i Uchodźstwa Polskiego - wyraziła wolę, by spocząć wśród rodaków, którzy okazali się dla Niej tak życzliwi i którym w jesieni swojego życia zawdzięczała tak wiele wzruszających chwil.

2009-10
design & code: niezurawski.pl
Geneza i rozwój muzeumZbiory muzeumDziałalność muzeumWspomnienia